Zanim zatęskniliśmy za Toskanią, odważyliśmy się na Furka Pass i zaintrygowaliśmy się Asyżem, w naszych głowach były one – pięć miasteczek Cinque Terre. Dziś zapraszamy na słoneczny spacer ulicami Riomaggiore i Manaroli.
Jadąc do Orvieto, myśleliśmy przede wszystkim o katedrze ze słynną fasadą. Wracając z Orvieto mieliśmy już jednak zupełnie inny obiekt zachwytów – mały, stareńki i tak zapomniany, że chyba tylko my mogliśmy do niego dotrzeć.
Informację o niej znalazłam przypadkiem, później okazało się to, co zwykle: że to TYLKO 150 kilometrów do nadłożenia. Rozumiecie już, co było dalej, prawda?
W tę wyprawę wyruszaliśmy z całym bagażem wyobrażeń. Po wyprawie wiemy jedno: zaskoczenie może czaić się wszędzie. Nawet w uroczej, opstrykanej ze wszystkich stron Toskanii.
Nie pytajcie nas, jak to się stało. Fakty są nieubłagane: toskańskie slow motion już za nami! Zapraszamy Was na fotograficzny dziennik z naszej podróży – dzień po dniu, wrażenia na gorąco.
Już dziś – pakujemy się do auta i ruszamy przed siebie. Samochód jest czysty jak nigdy, my ogarnięci (a przynajmniej wyluzowani), kilometry czekają. Wracamy myślami do poprzedniej podróży i wiecie, jakie mamy wrażenie?
Dzisiejsza rzeczywistość daje niespotykane wcześniej możliwości poznawania innych światów. Praktycznie każdy Kowalski, przy odrobinie dobrej woli, może wyruszyć tak, jak na przykład XIX-wieczny antropolog Bronisław Malinowski, na spotkanie z inną kulturą. Pewnie nie napisze o tym tylu książek, co Malinowski, ale to inny temat. Dlaczego zatem w tym świecie miliona możliwości my wybieramy na tegoroczną wyprawę miejsce sztampowe, znane i na naszym kontynencie?