Dzisiejsza rzeczywistość daje niespotykane wcześniej możliwości poznawania innych światów. Praktycznie każdy Kowalski, przy odrobinie dobrej woli, może wyruszyć tak, jak na przykład XIX-wieczny antropolog Bronisław Malinowski, na spotkanie z inną kulturą. Pewnie nie napisze o tym tylu książek, co Malinowski, ale to inny temat. Dlaczego zatem w tym świecie miliona możliwości my wybieramy na tegoroczną wyprawę miejsce sztampowe, znane i na naszym kontynencie?
Przedstawiliśmy Wam już wszystkie miejsca, w które planujemy dotrzeć – poza tym najważniejszym. Nasza droga startuje z Podlasia. Chcemy odwiedzić Sankt Gallen i najstarsze w Europie opactwo benedyktyńskie. Po drodze mamy niewielki Liechtenstein i jego stolicę, Vaduz. Dalej zatrzymujemy się w Cinque Terre, włoskim parku narodowym z pięcioma niezwykłymi miasteczkami, rozlokowanymi malowniczo na wybrzeżu. Po Cinque Terre odwiedzamy Asyż, miasto św. Franciszka, który staje się nam coraz bliższy z uwagi na swoje myślenie o świecie. A finalnie, na dłużej, z decowym taborem rozkładamy się w Toskanii i to ona jest naszym głównym celem.
Zapewne każdy z Was widzi teraz klasyczne zdjęcie z Internetu – pole, słońce, śródziemnomorska roślinność. Połowa z Was zapewne ma ochotę zapytać, czy naprawdę nie ma już ciekawszych miejsc do eksplorowania świata, a druga połowa widzi nas w leniwym kurorcie nad brzegiem morza. U podstaw naszej decyzji leży jednak trzy konkretne powody.
Po pierwsze, samochód. Nie lubimy latać samolotem, bo czujemy się brutalnie wyrwani z jednej rzeczywistości i przerzuceni w drugą. Piesza wędrówka to moje marzenie, ale jeszcze nie posiedliśmy sztuki pozyskiwania kilkumiesięcznych urlopów. Samochód jest tutaj idealnym kompromisem. Fascynuje nas sam proces podróży, kiedy można wyjść ze swojego utartego świata i spędzić ten czas ze sobą, po prostu będąc w drodze. Jest to również czas niezwykły dla nas jako dla małżeństwa – wiele fundamentalnych planów i decyzji narodziło się właśnie w podróży, wiele ważnych rozmów odbyliśmy przy którejś już setce kilometrów. A biorąc pod uwagę nasze biurowe zasiedzenie, podróż sprawnie pokazuje nam prawdziwe życie – kiedy liczy się to, czy uda nam się dojechać do schroniska na noc, czy jak spadnie deszcz, to droga będzie nadal przejezdna, itd. Czasem trzeba przypomnieć sobie problemy świata poza Internetem.
Po drugie, Europa. Mamy w sobie straszny głód wiedzy i sentyment do historii Europy, która jest też – jakby nie patrzeć, naszą historią. Za młodu zaczytywałam się w takich „Trzech Muszkieterach” czy „Don Kichocie” i chyba stąd zaczyna się moja ciekawość europejskiej historii, kultury i sztuki. Stąd też na dany moment Europa jest dla nas punktem wyjścia – jak taka otwarta księga symboli i artefaktów kultury. Księga, do której zdecydowanie za rzadko się sięga, poprzestając na zwiedzaniu „tego co koniecznie trzeba zobaczyć”. A czasem warto sprawdzić, jakie tajemnice kryją malowidła w napotkanym kościele, co kiedyś mieściło się przy danej uliczce, czy jakie wydarzenia z przeszłości wciąż żyją w pamięci miasta.
Po trzecie, Toskania. Strasznie nas ciągnie na południe Europy, po prostu. Na ten moment to dla nas dobre miejsce.
