Każde z nas jest kociarzem z urodzenia i wyboru, dlatego takiej okazji nie mogliśmy przepuścić. Kot to trzecia rzecz (po ciekawych zaułkach i szmateksach) dla której ochoczo zmieniamy trasę – dzisiaj zatem mamy dla Was przegląd kocich osobowości z europejskich ulic i zaułków. Strażnik światów, gwiazda wieczoru a może przyjemniaczki spod sklepu – spotkaliście je kiedyś na drodze?
STRAŻNIK ŚWIATÓW
Idziesz sobie zwykłym, pełnym ludzi miastem. Skręcasz w jedną „o-ja-cię-jaką-przepiękną” uliczkę, później w drugą. Powoli gaśnie gwar miasta, ludzi coraz mniej i wtedy spotykasz Jego. Strażnik światów leży pod zapuszczonymi drzwiami i patrzy beznamiętnie, jakby chciał powiedzieć „chcesz przejść przez drzwi? Musisz mnie najpierw przekonać”. Może ustąpi, kiedy powiesz „przyjacielu” w języku tolkienowskich elfów, ale najprawdopodobniej zignoruje Twoje starania. Przecież i tak wie, że nie jesteś tym na kogo czeka.
Ojciec chrzestny
Z nim jest tak: biegniesz sobie beztrosko na autobus i wpadasz na pomysł skrócenia drogi przez jakieś podwórko albo blokowy dziedziniec. Wchodzisz między linię budynków i nagle coś niewidzialnego zatrzymuje Ciebie na chwilę. Rozglądasz się chwilę, nie wiedząc o co chodzi – przecież jest pusto, śmieci latają na wietrze pod twoimi stopami i tyle. Po dłuższej chwili napotykasz jego wzrok. Utkwione w Tobie oczy mówią jedno: „uciekaj szybko, tu zaraz będzie się działo”. Uciekasz.
STEFAN, ZAJĘTE
Z tym typem jest bardzo przyjemnie, jak u najlepszej ciotki – swobodnie, kulturalnie, na luzie. Różnica jest jedna: to nie Twoja ciotka. Ty nie jesteś zaproszony. Zajęte, Stefan. Siedzimy tutaj i zrób sobie co chcesz, ale miejsca nie będzie. My z kumplem mamy właśnie pogawędkę. Och, oczywiście, że możesz usiąść obok – no, ale my musimy już zwijać imprezę.
JA TU PILNUJĘ
Dopóki nie przejdziesz bramki jego podwórka, jesteś dla niego nikim. Wystarczy jednak, że podejdziesz niebezpiecznie blisko płotu, a on usadowi się reprezentacyjnie, żebyś od razu ogarnął, kto tu rządzi i z kim będziesz miał do czynienia.
JESTEM, PODZIWIAJCIE
W jego mniemaniu poziom prestiżu sytuacji podnosi już sama jego obecność. Cóż z tego, że leży na trawniku obok tysiącletniego kościoła? To przecież oczywiste, że ci wszyscy ludzie z różnych krajów przyjechali tu dla niego, a nie dla odrapanej rudery. No, w porządku, plebejusze. Jestem. Podziwiajcie.
MI NIE WOLNO?
Ten typ nie łamie ograniczeń – on ich po prostu nie zauważa. Nie jest to wielką sensacją, że właśnie rozłożył się na nagrobku, być może sprzątanym pracowicie przez czyjeś zmęczonie dłonie. Liczy się to, że tu świeci słoneczko. I jest mu ciepło. I mięciutko. No dobra, to małe podwyższenie też się liczy – przecież wszystko, co cenne, pakuje się na podium.
PRZYJEMNIACZKI SPOD SKLEPU
One są jak śmieszki-dresy z bloku obok. A dzień dobry, a co tam? Siedzimy sobie? Ooo, wygodnie sobie siedzimy. Eej, pogoda piękna. No i jak tam? W porząsiu? No, to super. A co w tej ręce trzymamy? No, niech powącham. Eej, pokaż to. Jakieś dobre chyba. Eee, nie, żurawina.
No to my się już musimy zbierać.
GWIAZDY WIECZORU
Nawet jeśli przyjedziesz do tego miejsca przenocować, spotkać się z przyjaciółmi czy odpocząć, szybko zrozumiesz, że przyjechałeś tam dla nich. W zasadzie to przyjechałeś, żeby je bawić. A raczej, żeby móc ubogacać swoją szarą egzystencję spotkaniem z nimi. Tak, zrobimy Ci ten zaszczyt. Weź pociągaj sznurek! Weź jeszcze! No weź!
I tak mija te kilka dni, Ty nic nie zwiedziłeś, nie porozmawiałeś z nikim, za to gwiazdy wieczoru wybawiły się za wszystkie czasy.
KSIĄŻĘ POGARDY
Przecież każdy wie, po co on wlazł na to podwyższenie. Po to, żebyś Ty stanął jak głupi pod czyimś płotem, wyciągnął z torby swój drogi i ciężki aparat i wołał koteczka, żeby zrobić niesamowite zdjęcie. Taki kot! Jaka piękna sierść! Kici-kici… Kici-kici królu… Czekaj, Grażyna, on się zaraz obróci.
Oczywistym jednak jest, że choć ten egzemplarz słyszy wszystkie Twoje „kici-kici”, nawet nie spojrzy w Twoją stronę. W końcu po to się tu rozłożył, żebyś mógł poznać swoje miejsce.
Wreszcie jesteście, łajzy
A Na koniec zostawiliśmy sobie to, co zawsze nas wita po powrocie do domu: krytyczne spojrzenie trzech par oczu, mówiące: „no wreszcie, łajzy. Gdzie się pałętaliście?”. Bo, jak to się mówi, wszędzie dobrze, ale z własnym kotem najlepiej!
***