5 miejsc, w których zdarzyło nam się słyszeć ciszę

Untitled design (10)_txt

Jeśli kiedyś poczujecie, że świat Was przytłacza, doba pędzi jak szalona, a Wy gnacie razem z nią, tylko nie wiadomo po co – przypomnijcie sobie ten wpis. Dziś opowiadamy o 5 niezwykłych miejscach, które napotkaliśmy w naszych trasach, gdzie odpoczywa głowa, cieszą się oczy, a myśli same płyną w dobrym kierunku. Wszystkie testowane przez nas – zapraszamy!

  1. Zazid, Słowenia

To miejsce  z pewnością doczekają się swojej historii na blogu! Tymczasem jeśli szukacie noclegu w Słowenii, w bliskiej odległości od morza, polecam Wam punkt o nazwie Xaxid we wsi Zazid. My trafiliśmy tam, szukając taniego noclegu w drodze do Piranu – i owszem, za 25 euro dostaliśmy dwupiętrowy, w pełni wyposażony apartament. Na miejscu już jednak okazało się, że wieś leży na szczycie góry, wiedzie do niej wąziutka, długa droga z rosnącą po prawej stronie przepaścią, w okolicy poza mieszkańcami ni żywego ducha, sklep przyjeżdża raz w tygodniu, a jak pada, to zalewa te małe, kamienne domki. Jako rasowy mieszczuch (do czego przyznaję się otwarcie) byłam całkiem przerażona noclegiem w tym miejscu, ale już rano zrozumiałam, że to najlepsze, co mogło nas spotkać. Zdarzyło Wam się kiedyś wstać rano i nie słyszeć żadnych odgłosów cywilizacji, ludzi, telefonów, telewizorów itd.? Nam się zdarzyło – właśnie tam.

2. San Lorenzo, Orvieto, Włochy

Do takich miejsc trafia się tylko przypadkiem. W okolice San Lorenzo zabłąkaliśmy się w czasie popołudniowego spaceru po umbryjskim Orvieto. Z zewnątrz kościółek nie wyglądał imponująco, ale w środku skrywał prawdziwy skarb – oryginalny, etruski ołtarz, liczący sobie kilka tysięcy lat. Coś niezwykle wzruszającego jest w świadomości, że najpierw służył jednemu wyznaniu, później drugiemu, obserwował dwa różne absoluty, rytuały i tajemnice. I tak jako niemy świadek przeszedł od Etrusków do chrześcijan.

Cisza w tym kościele – pustym i zniszczonym – była niezwykła, pełna pajęczyn, mroku, rozświetlona tylko leciutkim światełkiem przy tabernakulum. Ławki skrzypiały, światło przedostawało się gdzieniegdzie, padając na ściany – długo nie mogliśmy stamtąd wyjść.

3. Sant’ Antimo, Włochy

To miejsce zawsze będzie mi się kojarzyło z lawendą. Średniowieczny kościół Sant’ Antimo wyrasta w środku zielonej, toskańskiej doliny rzeki Orcia, blisko ma najwyższy szczyt Toskanii, czyli Monte Amiata. Jego historia zaczyna się w VIII wieku naszej ery, do dziś przetrwała wersja z XII wieku – ciężka, romańska świątynia o prostych kształtach. W upalne przedpołudnie dawała przyjemny chłód, mury pachniały starością a przy wyjściu czekały woreczki z lawendą, uszyte przez lokalną wspólnotę jako dar za ofiary składane przez wiernych.

  1. Simplon Pass, Szwajcaria

Historia tego miejsca przypomina nam, za co lubimy podróże samochodem. Przejeżdżaliśmy wtedy przez szwajcarską przełęczą Simplon Pass, chwilę po zjeździe z Furka Pass – wyjechaliśmy z półosłoniętej autostrady na zwykłą drogę i wtedy zobaczyliśmy TEN widok. Zatrzymaliśmy się na chwilę na parkingu przy opuszczonym hotelu, Arek znalazł przejście, które pod drogą prowadziło na malutki taras widokowy. I tak spotkaliśmy się z ciszą i górskim horyzontem w Alpach, a spotkanie to potrwało dobrą chwilę.

  1. San Damiano, Asyż

To jedno z miejsc, w których chętnie dałabym się zamknąć na noc. To w kościółku San Damiano św. Franciszek doznał nawrócenia, później zaś św. Klara założyła przy nim swój zakon. Oba obiekty –  kościół pamiętający czasy św. Franciszka i pierwszy zakon klarysek zachowały się w prawie nienaruszonym kształcie i robią niesamowite wrażenie. Uwierzcie, po klasztorze chodziłam zachwycona jak dzieciak, patrząc na malutkie izdebki, niewielkie, wytarte schodki, okna, podłogi czy wreszcie stoły w jadalni – wszystko nadgryzione solidnie zębem czasu, stojące tak niepozornie od kilkuset lat, stanowiące materialny pomost między nami a tymi wszystkim pokoleniami, które żyły tu kiedyś. Jeśli kiedyś zawędrujecie do Asyżu, nie zapomnijcie o małym kościółku na jego przedmieściach, gdzie wszystko się zaczęło – tym bardziej, że prowadzi doń jedna z piękniejszych dróg, po jakiej kiedykolwiek chodziłam.

Tyle propozycji ode mnie – mam nadzieję, że odetchnęliście trochę i poczuliście tę ciszę, którą nam zdarzyło się odnaleźć. Te wszystkie miejsca nie są odległe czy egzotyczne, cokolwiek to miałoby oznaczać. One czekają, przycupnięte gdzieś przy wielkich drogach, dużych miastach, znanych atrakcjach. Życzę Wam dobrego oka, byście zawsze mogli dostrzec ścieżkę, która do takich miejsc prowadzi.

A Wam gdzie zdarzyło się słyszeć ciszę? Czekamy na Wasze historie!